Zamek w Mosznej
Zamek w Mosznej
Zamek w Mosznej w swej historii wielokrotnie zmieniał swoich właścicieli. Zamek pierwotnie należał do Georga von Reisewitz, który był marszałkiem dworu Fryderyka Wielkiego, króla Prus.
Jednak czasy świetności zamku przypadają, kiedy to właścicielem był Franz Tiele -Winckler, który był zwykłym górnikiem pochodzącym z Tarnowskich Gór. Cały życiorys Franza Tiele -Wincklera możemy opisać w skrócie, jako idealny obraz pruskiego bogacza, który z ubóstwa dzięki lojalności wobec władz i sprytowi doszedł do jednego z pokaźnych majątków na śląsku.
Sam zamek powstał w drugiej połowie XVIII wieku i do dziś stanowi wielką tajemnicę, kto go wybudował. Jedno jest pewne, że zamek był sprzedany przez hrabiego Erdmannsdorfa Hubertowi von Tiele - Winckler, który miał syna Franciszka, a ten z kolei gdy doszedł do większych pieniędzy postanowił cały zamek rozbudować o dwa okazałe skrzydła wybudowane w stylu neorenesansowym, które przeznaczone były dla służby zamkowej, stanowiącej około sto osób.
Franz Winckler był bardzo bogaty - posiadał 40 kopalni i hut rozsianych na całym Śląsku, posiadał również kopalnie złota w Egipcie. Więc nie dziwi fakt, że ten zamek gościł wielu znakomitych gości, jak i głowy państw Europy zachodniej.
Na zamek w Mosznej przybył trzykrotnie na polowania na dziką zwierzynę (której było bardzo dużo w tych lasach) ostatni cesarz Prus - Wilhelm II.
Na zamku w Mosznej znajduje się 365 pokoi. Zamek posiada 99 wież. Ciekawostkę a zarazem zagadkę stanowi owe 99 wież, z którymi wiąże się pewna legenda, według której hrabia posiadał 99 majątków, a gdyby posiadał ich sto, musiałby posiadać własny garnizon wojskowy, musiałby dodatkowo płacić kolejny podatek, a tego wolał uniknąć.
Z tym zamkiem wiąże się też pewna historia: w roku 1896 spłonęła środkowa część zamku, a została odbudowana i dobudowana część skrzydła neogotyckiego. Z tym wszystkim Franz uporał się w cztery lata, co na owe czasy było nie lada wyczynem. Miejscowa ludność, która zamieszkała Mosznę i okolice zaczęła posądzać Hrabiego Franza von Tiele -Wincklera o konszachty z samym diabłem.
Dodatkowo, kolejna historia głosi, że kiedy Franz Winckler dowiedział się, że na zamek ma przybyć sam cesarz Prus Wilhelm II, stwierdził, że dwie części zamku nie są wystarczające, aby gościć tak świetnego gościa, postanowił dobudować skrzydło zachodnie. Na budowę tego skrzydła miał zaledwie dwa lata i zdążył. Goście, którzy przybywali na ten zamek pytali się hrabiego jak udało się tego dokonać w tak krótkim czasie, a ten odpowiadał szybko, że podpisał cyrograf z samym diabłem. Niektórzy oczywiście w to powątpiewali, ale ma to niejako faktyczne odzwierciedlenie. Otóż w gabinecie hrabiego nad drzwiami wisiał obraz hrabiego, który podpisuje cyrograf z diabłem. Jeden z zapisów był podobno taki, o którym hrabia sam oznajmił, że wkrótce się wszyscy się o tym przekonają: bowiem w dniu śmierci hrabiego ma się zatrzymać jedynie działająca winda na zamku. Jakby tego było mało – faktycznie, winda się zatrzymała, a kto próbował ją uruchomić - nikomu się ta próba nie powiodła.
Nazwa wsi Moszna wywodzi się od rycerza, który przybył na te tereny i nazywał się Moszin lub Moszen.
Na koniec kilka bardziej współczesnych faktów dotyczących zamku: pod koniec drugiej wojny światowej była tam zakwaterowana Armia Czerwona. Po wojnie zamek przez czterdzieści lat pełnił rolę szpitala dla nerwowo chorych.
Zobacz więcej zdjęć